Zadzwoniłam do siostry. Co aktualnie fajnego robisz, zapytałam. Moje siostry i ja często coś dziergamy, wyszywamy a okazało się, że i malujemy.
Maluję obrazy, odpowiedziała mi siostra. Oo, zaciekawiłam się. A jakie obrazy, wyślij mi proszę zdjęcia.
Po skończonej rozmowie odebrałam zdjęcia. Wow, super, gratuluję, odpisałam.
I przypomniałam sobie, że kiedyś dawno, gdy mieszkałam w Niemczech, kupiłam tam obraz z psem, z załączonymi farbkami. Pomalowałam. Stał na strychu. Poszłam po niego. Lubię tego psa.
Malowałam znacznie dłużej niż moja siostra, z przestojami.
Gdy już pomalowałam jeden obraz, miałam chęci na malowanie kolejnego.
Długo wybierałam spośród ogromnej ilości wzorów obrazów dostępnych obecnie na rynku. Ostatecznie wybrałam dwa.
Jeden z nich w ciągu kilku miesięcy pomalowałam. Kupiłam werniks, zabezpieczyłam nim moje obrazy i poszukałam miejsca, gdzie mogę zawieźć do oprawienia w ramy.
Suszą się.
Są, oprawione, co mnie bardzo cieszy.