Translate

niedziela, 25 sierpnia 2024

Moje pierwsze obrazy

Zadzwoniłam do siostry. Co aktualnie fajnego robisz, zapytałam. Moje siostry i ja często coś dziergamy, wyszywamy a okazało się, że i malujemy.

Maluję obrazy, odpowiedziała mi siostra. Oo, zaciekawiłam się. A jakie obrazy, wyślij mi proszę zdjęcia.

Po skończonej rozmowie odebrałam zdjęcia. Wow, super, gratuluję, odpisałam.

I przypomniałam sobie, że kiedyś dawno, gdy mieszkałam w Niemczech, kupiłam tam obraz z psem, z załączonymi farbkami. Pomalowałam. Stał na strychu. Poszłam po niego. Lubię tego psa.


Następnego dnia, będąc na zakupach w pobliskim sklepie co zauważyłam? Płótna naciągnięte na ramki, z wydrukowanymi na nich konturami do malowania farbkami akrylowymi. Nie szukałam. To one mnie znalazły.
Kupiłam jeden, a na nim głowa kobiety w kwiatach zamiast włosów.

Malowałam znacznie dłużej niż moja siostra, z przestojami.

Gdy już pomalowałam jeden obraz, miałam chęci na malowanie kolejnego.

Długo wybierałam spośród ogromnej ilości wzorów obrazów dostępnych obecnie na rynku. Ostatecznie wybrałam dwa.

Jeden z nich w ciągu kilku miesięcy pomalowałam. Kupiłam werniks, zabezpieczyłam nim moje obrazy i poszukałam miejsca, gdzie mogę zawieźć do oprawienia w ramy.

Suszą się.

Są, oprawione, co mnie bardzo cieszy.





Kolejny jest w trakcie malowania, abstrakcyjne, bajecznie kolorowe drzewa.